"Jest nie tylko pomysłodawcą "ceramideł", ale i utalentowaną malarką bieszczadzkich pejzaży, a przede wszystkim dobrym duchem ukochanej miejscowości. Czarną wybrała jako swoje miejsce na ziemi, kiedy przed laty uciekała od miejskiego zgiełku z Rzeszowa. Tu zakochała się w Krzysztofie Franczaku, rzeźbiarzu, który - podobnie jak ona - szukał w Bieszczadach spokoju. Trafił tu aż z Siedlec. Założyli rodzinę i słynną już dziś Bieszczadzką Galerię "Barak"."
Tak o Róży napisała przed laty w Gazecie Wyborczej Magdalena Mach. Od siebie mogę dodać, że nie byłoby Baraku bez Róży. To Ona jest "kołem zamachowym" wszystkich przedsięwzięć realizowanych w Baraku. Nie byłaby sobą gdyby swoją aktywność ograniczała tylko do działalności galeryjnej. W równym stopniu angażuje się w rozwój "swojej" Czarnej wymyślając i realizując różnorakie projekty. To dzięki Jej zaangażaowaniu odbyły się trzy edycje Bieszczadzkich Ceramideł, powstało pierwsze po wielu latach przedszkole i wiele innych cennych inicjatyw. Dla mnie jest ukochaną kobietą , najlepszą jaką znam a dla naszych dzieci najlepszą matką.
Jest też utalentowaną ceramiczką, bo malarstwo olejne zamieniła na malowanie ceramiki. Jak bardzo utalentowaną oceńcie sami.
K.F.